sobota, 13 grudnia 2014

Abigail Gibbs "Mroczna Bohaterka. Jesienna Róża"

źródło
Tytuł: "Jesienna Róża"
Autor: Abigail Gibbs
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 464

"Jesienna Róża" to drugi tom serii Abigail Gibbs "Mroczna Bohaterka". Pierwsza część, czyli "Kolacja z wampirem" po prostu zwaliła mnie z nóg. Strasznie mi się podobała, chociaż w większości blogerzy oceniali ją bardzo nisko. Z ogromną niecierpliwością czekałam na "Jesienną Różę". Miała się ona pojawić w lutym, niestety jednak została wydana dopiero w listopadzie. No, ale w końcu się doczekałam. I chyba trochę się zawiodłam.

Jesienna Róża nie jest zwykłą nastolatką. Jest Mędrcem, w dodatku dziedziczką tytułu książęcego. Ma piętnaście lat i chodzi do szkoły średniej wraz z normalnymi ludźmi, którzy dobrze wiedzą kim jest. Pełni tam rolę strażniczki. W pewnym momencie niebezpieczeństwo zaczyna się zbliżać. Extermino zaczynają atakować. Na pomoc Róży przybywa syn króla Mędrców. W niczym jednak nie pomaga fakt, że Violet Lee została porwana - wojna pomiędzy ludźmi a mrocznymi istotami jest tak blisko jak jeszcze nigdy dotąd. Wszystko sprowadza się do przepowiedni o Dziewięciu Bohaterkach, które mają ocalić świat. Kto okaże się drugą z nich? 

Zacznijmy może od tego, że już od samego początku wiedziałam, że ta część nie będzie tak samo świetna jak poprzednia. Czytanie szło mi dosyć szybko, aczkolwiek nie byłam jakoś bardzo zainteresowana? zaintrygowana? Coś zaczęło się dziać dopiero grubo po połowie książki. I to właśnie ta druga połowa spodobała mi się o wiele bardziej, dlatego też, że pojawili się Kaspar i Violet, o których wcześniej były tylko pojedyncze wzmianki (chociaż tutaj też ich za dużo nie było). Muszę przyznać, że naprawdę przez cały czas czekałam na bohaterów z pierwszego tomu, bo przypadli mi oni o wiele bardziej do gustu, niż ci z "Jesiennej Róży". 

Kaspar i Violet. Fallon i Róża. O tak - zdecydowanie bardziej wolę tą pierwszą parę. Róża totalnie mi się nie spodobała. Dopiero pod koniec książki jakby wydoroślała, jakby zaczęła coś rozumieć... Fakt, ma dopiero piętnaście lat, ale i tak zachowuje się za bardzo... dziecinnie. Fallon to już dla mnie makabra. Porażka na całej linii. Nie mogłam go w ogóle znieść. Ich zachowanie doprowadzało mnie do szału. Uczucie, to "coś" co między nimi było - tak strasznie było to naciągane, sztuczne. Reszta bohaterów powiedzmy, że była już o wiele lepsza, niestety Abigail skupiła się przede wszystkim na Fallonie i Róży.

No i cóż... Strasznie wszystko stało się przewidywalne. Tak, jak w pierwszej części autorka mnie zaskakiwała, tak tutaj niestety jej się to nie do końca udało. Sama końcówka bardzo mi się spodobała, ale niestety wcześniej nie wszystko było tak, jak sobie to wymarzyłam. 

Zdecydowanie mniej przekleństw niż w "Kolacji z wampirem" za co dla Abigail wielkie brawa. Język autorki pozostał taki jak był - lekki, młodzieżowy. Jednakże były momenty, które aż wołały o pomstę do nieba. Było to napisane tak młodzieżowym językiem, że aż za bardzo. Że nawet mnie to raziło, mimo iż sama jestem przecież nastolatką. Nie przypominam sobie czegoś takiego w pierwszym tomie, ale może to dlatego, że tamta historia wciągnęła mnie o wiele bardziej i nie zwracałam na to wielkiej uwagi.

"-Słowa. Słowa są czymś cudownym. Zapobiegają wojnom i tworzą przyjaźnie. Pozwalają też, uniknąć bójek. Spróbujcie ich czasem użyć."*

Zauważyłam, że "Jesienna Róża" zbiera zdecydowanie wyższe noty niż "Kolacja z wampirem". Jednak moim zdaniem to pierwsza część była lepsza. To w Kasparze i Violet po prostu się zakochałam, a Róża i Fallon... cóż, nie moja bajka. Zawiodłam się. Ale z drugiej strony nie było też tak źle. Przyznaję, że spędziłam przy tej książce trzy bardzo miłe wieczory, bo mimo wszystko historia mnie wciągnęła. Nie mogę się też doczekać kolejnego tomu, bo naprawdę jestem ciekawa, czy poziom spadnie, czy też może się podwyższy i co przygotowała dla nas autorka. Kim będzie kolejna Mroczna Bohaterka.

Nie mogę zapomnieć napisać kilku słów o okładce. Jak dla mnie - świetna. Cudownie pasuje do swojej poprzedniczki, ma w sobie mroczny klimat i hipnotyzuje. Bardzo, bardzo mi się podoba.

Czy polecam? Ciężkie pytanie...Myślę jednak, że jeśli zaczęliście już przygodę z "Mroczną Bohaterką" to warto ją kontynuować.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję:


*Abigail Gibbs "Mroczna Bohaterka. Jesienna Róża"

8 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji czytać pierwszego tomu, ale już wyczuwam te młodzieżowe klimaty, które ostatnio mnie nieco zawodzą. Od jakiegoś czasu natykam się na takie rażące infantylności, więc chyba wiem co masz na myśli. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc na pewno od niej muszę zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam pierwszy tom tej serii, czyli "Kolacja z wampirem", który bardzo mi się podobał, choć główna bohaterka mogłaby być nieco starsza wiekowo (ale to taki mały szczegół). Powyższą pozycję też udało mi się jakiś czas temu nabyć, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać. Niemniej zamierzam, dlatego jestem bardzo ciekawa, czy przypadnie mi do gustu równie mocno jak jej poprzedniczka, czy będzie wręcz odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja należę do tej grupy, która uważa, że druga część jest lepsza, mi się ogromnie podobała;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie do serii nie ciągnie. Jeżeli seria ukaże się w bibliotece to sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta seria chyba nie jest przeznaczona dla mnie, więc podziękuję. Ale cieszę się, że Tobie się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chwilowo jestem na etapie poszukiwania pierwszego tomu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy tom wywarł na mnie dużo lepsze wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

1.Wszelkie komentarze z "zapraszam do mnie" lub z linkami do Waszych blogów zostaną usunięte.

2. Jeśli chcecie mnie poinformować o konkursie lub Waszym wyzwaniu, możecie napisać to w komentarzu, ale moglibyście wysilić się chociaż trochę i napisać coś odnośnie postu. Jeśli Wam się nie chce to po prostu zostawicie link w podstronie "Wyzwania" w przypadku wyzwania i "Blogowe konkursy" w przypadku konkursu. Komentarze, które będą sprzeczne z tym co napisałam po prostu usunę.

Czy wymagam zbyt wiele?