źródło |
Reżyseria: Josh Boone
Scenariusz: Scott Neustadter, Michael H. Weber
Premiera: 6 czerwca 2014 (Polska) ; 16 maja 2014 (świat)
Od kiedy tylko przeczytałam książkę (recenzja) czekałam niecierpliwie na film. Niestety nie miałam czasu, aby wybrać się na niego szybciej niż wczoraj, czyli 25 czerwca. Już w dniu premiery internet zalały bardzo optymistyczne recenzje. Wszyscy byli tak bardzo zadowoleni, radzili, by brać chusteczki... Natrafiłam chyba tylko na jedną opinię, gdzie dziewczyna pisała, że film się jej nie podobał. Byłam więc pewna, że będzie świetny. Szłam z nadzieją, że zostały spełnione wszystkie moje oczekiwania. Z nadzieją, że film poruszy mnie tak jak książka. Niestety. Zawiodłam się.
Hazel cierpi na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Kiedy ma objawy depresji, rodzice namawiają ją by poszła na grupę wsparcia. Tam poznaje Gusa. I wtedy jej życie zmienia się. Gus również zmagał się kiedyś z rakiem, a pamiątką po nim jest amputowana noga. Nastolatkowie szybko się zaprzyjaźniają, a później zakochują.
Historia Hazel i Gusa to niesamowita opowieść o niesamowitej miłości...
gdzieś z internetów |
Zaczął się film. I skończył się. Dziewczyny zapłakane. A ja nic. Koleżanka nic.
Były tylko dwa momenty kiedy uroniłam kilka łez. Pierwszy, pokazujący trzynastoletnią Hazel w szpitalu i słowa jej mamy, że nie musi walczyć... Drugi nastąpił chwilę później. Dziewczyna obok wyjęła kanapki. Popłakałam się ze śmiechu. Jednak to kanapki bardziej mnie wzruszyły, niż Hazel...
Może jestem jakaś wyprana z emocji? Może nie zrozumiałam tego filmu? Może było tak jak z książką? Może jeśli obejrzę go jeszcze raz to COŚ poczuję?
Aktorzy... hm. To jest dopiero zagadka.
Shailene Woodley wyglądała momentami jak chłopak, ale tak myślę, że całkiem dobrze poradziła sobie z rolą Hazel. Chociaż ciągle miałam ją przed oczami w roli Niezgodnej...
Gus.
pozdrawiam Jacusia. ♥ |
Więcej chyba dodawać nie muszę.
Isaac to dla mnie totalna porażka. Aktor jako tak może być, ale kiedy stał się już niewidomy... To było tak sztuczne, tak koszmarne. Brak słów.
Mama Hazel według mnie wyglądała za staro, a tata za młodo.
Van Houten jest największą porażką. Skrzyżowanie doktora Housa z... nie wiem z czym. Ani jego wygląd, ani to jak grał - nic mi się nie podobało.
Lotte Verbeek to zdecydowanie najlepiej dobrana aktorka. Świetnie się sprawdziła w roli Lidewij.
Brakowało wielu, wielu scen. Scen bez których ten film stracił charakter. Nawet nie chcę ich tu wypisywać, bo zacznę się wkurzać jeszcze bardziej...
gdzieś z internetów |
Nie ma porównania między książką, a filmem.
dnodnodnodnodnodnodnodnodnodnodnodno
Cieszę się, że przed obejrzeniem filmu chyba z milion razy przesłuchałam soundtrack. Fajnie było oglądać film i myśleć sobie: o! znam tą piosenkę! Teraz już wiem, że przed wybraniem się na jakikolwiek film, warto sobie posłuchać soundtracku....
Nawet jeśli miałabym nie porównywać filmu do książki, to i tak mi się nie podobał. Książka Pana Greena jest ponad jakikolwiek poziom, a ten film zrobił z niej tanie romansidło.
Jeśli chcecie to oglądajcie.
Czy ciężko było dodać jedno głupie "okay"?
albo "Jestem, Augustusie. Jestem."
naprawdę, aż tak ciężko?
Polecam sobie posłuchać soundtracku. Milion razy lepszy od filmu.
Hm... Na film się nie wybrałam, bo nie wyświetlali go w moim mieście, ale Twoja opinia mnie zdziwiła. Tak jak mówiłaś - wszyscy wychwalają, mówią, jak to nie płakali, jakie wzruszające, jakie podobne do książki... Chyba jednak nie żałuję, że nie widziałam ^^ Ale kiedyś mimo wszystko obejrzę. Nie w kinie, ale w domciu. I zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Naprawdę nie wyświetlali GNW w Twoim kinie? :O
UsuńRównież pozdrawiam :)
Mi również film nie przypadł do gustu. Brakowało w nim tych wszystkich emocji jakie czułam czytając książkę.
OdpowiedzUsuńNigdy im nie wybaczę, że nie dali tych pięknych, ostatnich trzech słów: Jestem Augustusie, jestem. ;-;
Dokładnie :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKsiążkę chciałabym kiedyś przeczytać, ale filmy w ogóle rzadko oglądam :)
OdpowiedzUsuńJa również. Najczęściej po prostu na nich zasypiam ;P
UsuńA mnie się film podobał bardzo, płakałam na nim jak głupia (co jest dziwne, bo przecież znałam zakończenie i w ogóle) i uważam, że to jedna z najlepszych ekranizacji, jakie kiedykolwiek widziałam. Jedyne z czym się zgadzam to, że Van Houten był źle dobrany. Ja na podstawie książki wyobrażałam go sobie ZUPEŁNIE inaczej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Każdemu podoba się coś innego, a mi... no cóż, film nie przypadł do gustu :)
UsuńRównież pozdrawiam!
Ach, coś się ostatnio bardzo złego dzieje z tym naszym Greenem. Każdy wychwala ten film jak się da, a tu proszę bardzo... 19xK tak samo, ale mi się chyba jako jedynej na razie nie podobało. XD Do ekranizacji jakoś od samego początku byłam negatywnie nastawiona, zmieniło się to dopiero później, no ale i tak obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie fakt, że nie ma tych ostatnich trzech słów w tym filmie, a to już mówi samo za siebie ... Boję się, że wyjdę z kina i powiem: wcale nie jest okay. ;<
soundtrack ♥
No nie wiem, bo ja już czytałam wiele negatywnych opinii o 19xK i jestem przerażona :( A ja właśnie nastawiłam się pozytywnie i się zawiodłam :( No właśnie! Przecież wystarczyło dać czarne tło i napisać je takimi literkami, jakimi były pisane sms-y i już ocena poszłaby w górę, przynajmniej u mnie.
UsuńJa niestety tak powiedziałam :(
♥
Nie mam pojęcia jak mogło Ci się to nie spodobać... Prawda, że nie dorasta książce do pięt (ale tak zazwyczaj jest), ale mimo wszystko mi BARDZO się podobał. Byłam dwa razy i za każdym razem wychodziłam zapuchnięta od płaczu (choć ja płacze prawie na każdym filmie) i zachwycona. No ale gusta są różne... Ale soundtrack rzeczywiście genialny! Słucham go w kółko od początku czerwca ;)
OdpowiedzUsuńJa też często płaczę na filmach, bardzo szybko się wzruszam, ale niestety ten film nie wywołał we mnie takich emocji.
UsuńNieco zaskakująca jest Twoja opinia na temat tej adaptacji, jednak szczerze mówiąc to nie jestem aż tak bardzo zdziwiona - staram się z dystansem podchodzić do wszelkich nazbyt entuzjastycznych recenzji, gdyż wiele razy się sparzyłam. Filmu jednak nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, gdy zobaczę to zweryfikuję go z opiniami innych.
OdpowiedzUsuńJa również wiele razy przez takie coś się sparzyłam, ale same pozytywne opinie po prostu nastawiły mnie na coś niesamowitego...
UsuńMnie książka znudziła, fakt, miała parę zaskakujących momentów, ale to wszystko. Film za to był lepszy, co jest rzadkością dla mnie, bo zawsze jest na odwrót. Film, tak jak książka zresztą, WCALE mnie nie wzruszył, wręcz przeciwnie, rozbawił do łez i nie tylko mnie, bo całe kino wybuchało śmiechem co chwile. Nie wiem jaki trzeba mieć poziom wrażliwości, ale w tej książce nie było nic wzruszającego do łez, jedynie może 2-3 momenty, ale one tylko wywoływały lekką melancholię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. E.
Naprawdę książka Cię znudziła? Z taką opinią jeszcze się nie spotkałam...
UsuńNarcyz z tego Jacusia..
OdpowiedzUsuńNo nie? :(
UsuńTo chyba pierwsza niepochlebna opinia o filmie, którą czytałam. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś popłakał się ze szczęścia z powodu czyiś kanapek:) Ale w końcu, ktoś musi być pierwszy.
OdpowiedzUsuńA co do ekranizacji- nie oglądałam i dopóki nie przeczytam książki raczej się z nią nie zapoznam.
Dokładnie. Ja również nie obejrzę ekranizacji, dopóki w końcu nie przeczytam powieści. Przyznam, że zdziwiłaś mnie tą negatywną opinią. W takim razie, muszę sama zweryfikować i ocenić film:)
UsuńWondeland OfBook: popłakałam się ze śmiechu, a nie ze szczęścia :D
UsuńAntykwariat z ciekawą książką: koniecznie najpierw przeczytaj książkę!
Może nie był tak wspaniały jak książka, ale mnie i tak wzruszył. Płakałam kilka razy
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie.
UsuńMusze obejrzeć ten film ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Również pozdrawiam :)
UsuńNie lubie takich filmow ogladac w kinie, ale najpierw przeczytac ksiazke, a potem obejrze film :)
OdpowiedzUsuńJa również jakoś nie przepadam za oglądaniem tego typu filmów w kinie... Może to właśnie dlatego w ogóle mnie ten film nie wzruszył? :)
UsuńAjjj, wszędzie atakują mnie recenzje tego filmu i tak bardzo, bardzo bym chciała go obejrzeć... ale twardo sobie obiecałam, że najpierw przeczytam książkę i tego będę się trzymać! ;)
OdpowiedzUsuńMnie też atakowały i niestety żałuję, że je czytałam... :(
UsuńNo proszę Cię! Ja tutaj nastawiłam się na oglądanie z chusteczkami w ręku, ale teraz przy oglądaniu będę miała przed oczami Twoją recenzję. I nici ze wzruszeń ;d
OdpowiedzUsuńAle muszę Ci niestety przyznać rację - na miejscu tego kto wybrał aktora do roli Gusa pogodziłabym się z porażką już na wstępie ;)
Ogólnie obsada według mnie jest tragiczna. :(
UsuńCzytałam książkę, a film mam w planach. Do tej pory czytałam same pozytywne recenzje adaptacji.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że jako jedna z nie licznych napisałam negatywnie o filmie... ;)
UsuńHmm... widzę, że dogłębnie zapoznałaś się z książką i jej zderzenie z filmem wypadło blado :) Mi film podobał się bardzo, po raz pierwszy płakałam w kinie prawie przez cały seans, a świadomość co będzie dalej nie ułatwiała mi "ogarnięcia się" ;)
OdpowiedzUsuńChoć z tym "okay" i "Jestem, Augustusie, jestem" masz rację.
A ja właśnie nawet jak sobie myślałam, co będzie dalej to i tak jakoś nie potrafiłam się wzruszyć...
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, wiec najpierw się z nią zapoznam, a potem oglądnę film :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMi się film bardzo podobał.
OdpowiedzUsuńMimo, że książka jest przewspaniała i oczywiście o niebo lepsza, to i tak jestem mile zaskoczona. Myślałam, że będzie gorzej. Może i brakowało paru rzeczy, ale ogólnie dobry film wg mnie :)
A ja myślałam, że będzie lepiej ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń