niedziela, 18 stycznia 2015

Cecelia Ahern "Love, Rosie"

źródło
Tytuł: "Love, Rosie"
Autor: Cecelia Ahern 
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 512

Bardzo sobie cenię książki Pani Ahern. Jak do tej pory oprócz "Love, Rosie" miałam okazję przeczytać "Sto imion" oraz "Zakochać się". Jedna i druga mimo tego, że miały jakieś małe elementy, które nie do końca przypadły mi do gustu, bardzo mi się podobały i znalazły swoje miejsce na mojej liście ulubionych książek. Tak też było w przypadku "Love, Rosie".

Rosie i Alex znają się od dziecka i są nierozłączni - przyjaciele na zawsze. Jednak pewnego dnia zdarza się coś co ich rozdziela. Okazuje się, że Alex wraz z rodzicami musi przeprowadzić się z Irlandii do Ameryki i wraz z Rosie zostają od siebie oddzieleni wieloma, wieloma kilometrami. Ale mówią, że przecież odległość nie znaczy nic, gdy ludzie się kochają, są sobie bliscy. A jak to będzie w przypadku Rosie i Alexa? Czy mimo wszystko z ich przyjaźni narodzi się coś więcej? Czy w ogóle ta przyjaźń przetrwa? 

"Miłość jest jak roślina - jeśli o nią dbasz, urośnie z małego nasionka i wyda owoce."*

Nie dawno w kinach znalazła się ekranizacja "Love, Rosie". Książka ta została już wcześniej wydana w Polsce pod tytułem "Na końcu tęczy", o czym nie miałam zielonego pojęcia, usłyszałam o niej dopiero przez to, że na jej podstawie został nakręcony film. I bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tak fantastyczną książkę.

"Love, Rosie" to książka o historii może trochę banalnej. Na pewno znajdzie się wiele podobnych do niej. Ale sposób jej napisania na sto procent wyróżnia ją od innych. To nie jest zwykła książka. Pani Ahern napisała ją w formie e-maili, listów, zaproszeń, rozmów z czatu. Na początku myślałam, że tylko jakaś część została tak napisana, ale dosyć szybko zorientowałam się, że ta książka jest taka cała. Nigdy w życiu z niczym takim się jeszcze nie spotkałam, więc już za to należą się autorce wielkie brawa. I wcale nie brakowało mi opisów i zwykłych dialogów. Czytanie tej książki było naprawdę miłą odmianą. 

"Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy."*

Jak wspomniałam wyżej na pewno znajdziemy wiele podobnych historii do tej opisanej w "Love, Rosie", ale mimo wszystko ma ona w sobie to coś, przez co warto ją przeczytać. Poznajemy Rosie i Alexa jako małe dzieci, a żegnamy się z nimi, kiedy mają po pięćdziesiąt lat. To również coś z czym się jeszcze wcześniej nie spotkałam.

Książkę czyta się szybko i lekko, ale porusza bardzo ważne problemy. Problemy życia, dzieci, nastolatków, dorosłych, miłości, przyjaźni, ciężkich i trudnych wyborów. To niezwykle zabawna, wzruszająca i przede wszystkim mądra historia. Kolejny raz Pani Ahern mnie zachwyciła.

"(...) Unikanie problemów nie jest rozwiązaniem. Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie cię twoje życie."*

Co do bohaterów to bardzo ich polubiłam. Nie było ich dużo, większość zapamiętałam i w każdym było coś co mi się podobało - każdy był inny, wyjątkowy. Fajne było śledzenie ich losów przez taki długi okres czasu - ponad czterdzieści lat! Podczas czytania tej książki miałam wrażenie, że staję się częścią ich życia. Kibicowałam ich, wkurzałam się, płakałam, śmiałam razem z nimi. Uwielbiam takie książki. 

"Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce."*

Mogłabym zachwycać się, zachwycać i zachwycać. Bo "Love, Rosie" to genialna książka. Polecam wszystkim fanom autorki, powieści obyczajowych, o miłości i przyjaźni oraz tym, którzy dopiero chcą zacząć przygodę z Panią Ahern. 

"Teraz już wiem, na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie marzeń."*

A tak przy okazji - oglądaliście film? Jeśli tak, to jakie wrażenia? Bo sama bardzo mam na niego ochotę. :)

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję:



*Cecelia Ahern "Love, Rosie"

11 komentarzy:

  1. "Love, Rosie" nie było dla mnie czymś cudownym lecz bardzo dobre. Dlatego mile wspominam tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie "Love, Rosie" to także coś wspaniałego! Uwielbiam tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam książkę na półce, ale chyba dopiero w lutym zabiorę się za czytanie :) Filmu nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie książkę czytam i jestem zachwycona:) Bardzo podoba mi się pomysł z tymi listami czy e-mailami.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Love, Rosie" dostałam ledwo trzy dni temu i jeszcze nie zdążyłam po nią sięgnąć, ale cieszę się na lekturę. Wydaje się być lekka, sympatyczna i przyjemnie romantyczna. Zobaczymy jak mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również się książką zachwycam, a filmu jeszcze nie obejrzałam, ale muszę to zmienić w najbliższym czasie, ale to chyba po sesji dopiero...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze, ale mam na swoim stosiku :) Więc pewnie niedługo się za nią zabiorę, a na film też mam chęć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka ma coś w sobie:) I ta piękna okładka:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ochotę płakać :'( Tyle pozytywnych recenzji już o niej czytałam, a nadal książka nie trafiła w moje łapki :( Oby to się zmieniło :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym przeczytać tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń

1.Wszelkie komentarze z "zapraszam do mnie" lub z linkami do Waszych blogów zostaną usunięte.

2. Jeśli chcecie mnie poinformować o konkursie lub Waszym wyzwaniu, możecie napisać to w komentarzu, ale moglibyście wysilić się chociaż trochę i napisać coś odnośnie postu. Jeśli Wam się nie chce to po prostu zostawicie link w podstronie "Wyzwania" w przypadku wyzwania i "Blogowe konkursy" w przypadku konkursu. Komentarze, które będą sprzeczne z tym co napisałam po prostu usunę.

Czy wymagam zbyt wiele?