Autor: Krzysztof Bielecki
Wydawnictwo: książka wydana własnym nakładem poprzez działalność w ramach Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 174
Kiedy dostałam propozycję recenzji tej książki i kiedy chwilę później zapoznałam się z opisem, wiedziałam, że na pewno nie odmówię. Zapowiadała się naprawdę ciekawa przygoda. I taka właśnie była. Ale jest też kilka "ale"...
Zapraszam do przeczytania opisu...
"Mieszkanie głównego bohatera skrywa sekret, którym ten nie chce (albo po prostu nie może?) podzielić się z innymi.
Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w jego życiu pojawia się pewna postać z przeszłości, która może być, jak również może nie być tym, za kogo się podaje - i nie wiadomo, która myśl jest bardziej niepokojąca.
Witaj w świecie artystów performatywnych, pokręconych relacji międzyludzkich, sekretnych grup i związków łamiących konwencje.
Ta historia jest jak mała układanka, której każdy element w odpowiednim momencie wyląduje na swoim miejscu.
Cokolwiek wydarzy się w tej książce, jednego możesz być pewien: podczas jej pisania - wbrew pozorom - nie wykorzystywano żadnych substancji psychoaktywnych. Nie zmienia to faktu, że na koniec i tak spojrzały z uznaniem."**
Prawda, że brzmi niezwykle ciekawie?
Praktycznie kiedy tylko książka znalazła się w moich rękach zaczęłam ją czytać. Zanim się spostrzegłam był już koniec. Tak - "Rezydencję" po prostu się pochłania. Tylko, że z drugiej strony wydaje mi się, że w moim egzemplarzu brakowało stron... Początek, koniec i to co pomiędzy było jakieś takie "zlane". Ciężko się zorientować, co kiedy się zaczynało...
Mam strasznie mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony "Rezydencja" jest naprawdę ciekawa, intrygująca, ale z drugiej ma się wrażanie, że autor rzeczywiście był pod wpływem jakiejś substancji psychoaktywnej i byłabym o tym przekonana, gdyby nie to, że podkreślone jest w opisie, iż tak nie było. ;) Skoro taki miał być zamiar autora - żeby czytelnik tak sobie pomyślał - to brawo Panie Krzysztofie! Udało się w stu procentach! :)
Niestety nie poczułam, żadnej specjalnej "więzi" z bohaterami. Drugie niestety - było ich strasznie mało. Chyba najciekawszym i najbardziej zapadającym w pamięć był Mistrz. No, ale nie będę o nim pisać, ponieważ po co psuć komuś przyjemność z czytania i poznawania go.
Co najbardziej mnie boli to to, że w książce panował taki chaos. Kilka razy naprawdę nie wiedziałam co się dzieje. Może to było zamierzone? Może słabo się skupiłam na czytaniu? Tego nie wiem. Ale wiem, że chaos z książki przeniósł się do mojej głowy i towarzyszy mi teraz, podczas pisania tej recenzji...
Mimo wszystkiego "złego" jest w tej książce coś niesamowitego. Od początku wciąga czytelnika i nie wypuszcza, aż do ostatniej strony. Czytanie jej umilają ilustracje, którymi zawsze zaczyna się rozdział. Sama okładka w swojej prostocie również jest niesamowita.
Na pewno nigdy jeszcze nie czytałam czegoś takiego jak "Rezydencja". Na pewno trafi w ręce większości moich znajomych, bo będę chciała porównać swoją opinię. Na pewno sięgnę po inne książki tego autora, ponieważ mnie zaintrygował. Na pewno polecam ją Wam i gwarantuję, że mimo, iż nie jest ona perfekcyjna i tak Wam się spodoba.
"Nie trzeba wiedzieć, jak coś się zaczęło (...) aby doprowadzić to coś do zagłady."*
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję autorowi książki Krzysztofowi Bieleckiemu.
*Krzysztof Bielecki "Rezydencja"
**opis pochodzi z okładki z książki
~*~
Jak widzicie - żyję. :D Niestety nadal jestem w szpitalu i będę w nim do wtorku, bo myślę, że raczej już nic się nie przedłuży. Internet jako tako jest. Dzisiaj tata dowiózł mi laptopa i nawet na sali łapie jedna kreska. :D Tyle wygrać. :')
Parę godzin temu skończyłam czytać książkę, którą możecie wygrać u mnie w konkursie i naprawdę nie wiem, co mam o niej sądzić... Recenzja jakoś na dniach. ;) No to tyle. :) Trzymajcie się ciepło! :)
Czytałam już recenzję tej książki i wciąż nie mogę wyrobić sobie o niej jako takiego zdania. Ona chyba po prostu tak zbija z tropu. Wydaje się intrygująca, więc pewnie jeśli będę mieć okazję, przeczytam i sama się przekonam. :)
OdpowiedzUsuńO tak - nieźle zbija z tropu :D
UsuńKsiążka czeka na mojej półce. Ciekawość mnie zaczyna zżerać ;)
OdpowiedzUsuńOj mnie też zżerała :D
UsuńOstatnio byłam w taniej książce i miałam kupić ten tytuł. Może innym razem :)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że naprawdę warto :)
Usuńtak bardzo mnie urzekła i zaintrygowała Twoja recenzja, że mam ochotę na Rezydencję ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: kuruj się i wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńPo drugie: ciekawa jestem recenzji "Madeleine", ponieważ mnie ta książka urzekła.
Po trzecie: "Rezydencja" mimo wad... strasznie mnie intryguje! :)
Dziękuję! :)
UsuńRecenzja "Madeleine" powinna pojawić się jeszcze dzisiaj, albo jutro ;)
Lubię debiuty, a takie wydane własnym sumptem w szczególności ;)
OdpowiedzUsuńPS. Laptop w szpitalu, do czego to doszło ;)
"Rezydencja" nie jest debiutem :)
UsuńHmm... dlaczego? 6 dni w szpitalu, przy czym jedyne co robią to badanie rano i cały dzień siedzę. Ani telewizora, ani nic. A przez weekend to już w ogóle masakra. Na całym oddziale gastrologicznym jest około pięciu pacjentów i tylko jedna dziewczyna w moim wieku, z którą naprawdę nie da się rozmawiać :( A też okazało się jakich mam przyjaciół - są wakacje, każdy się nudzi, a tylko jeden kolega przyjechał mnie odwiedzić...
Ja też bym nie odmówiła, gdybym dostała taką propozycję :)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia i cieszę się, że masz dostęp do internetu.
Bardzo dziękuję :) Ja również się cieszę, ponieważ inaczej chyba bym z nudów umarła ;)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę! Piszesz, że ma wady, ale też gorąco polecasz. Szczerze to właśnie to zachęca mnie do przeczytanie jej. Zresztą wydaje mi się, że ma coś w sobie wyjątkowego. No i jak pisałaś opis i okładka zachęca. Tak, muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńCzytałam post o konkursie. Chyba wezmę w nim udział, tylko muszę zastanowić się na historią ;)
Pozdrawiam :)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Bardzo proszę o to, żebyś więcej nie zostawiała linku do swojego bloga w komentarzu - spokojnie na niego trafię. :) Również pozdrawiam. :)
UsuńPrzepraszam. To czyste przezwyczajenie. Postaram się nie dodawać już go, a jak to zrobię to na zapas przepraszam. Naprawdę robię to już nieświadomie ;)
UsuńOkej :D
UsuńCzytałam inną książkę tego autora i muszę przyznać, że było to ciekawe doświadczenie. Bielecki pisze nietypowo i to jest jego atut.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńHmm... wydaje mi sie, ze to jednak nie jest moja bajka, więc tym razem podziękuję, ale super że mimo wad, Tobie ksiązka przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie wydaje, że ta książka jest taka trochę jak Ty... I może byście się polubiły... Ale rzeczywiście tematyka - nie Twoja. ;)
Usuń