źródło |
Autor: Luca Caioli
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 342
Nie lubię biografii. To mało powiedziane, bo ja ich wręcz nienawidzę. Praktycznie zawsze omijam je szerokim łukiem. Nie przepadam za piłką nożną, ani za Messim. Kiedy więc kolega zapytał się mnie, czy chcę przeczytać tą książkę, odpowiedziałam, że nie. No, ale cóż... Kilka dni później pojawił się pod moim blokiem właśnie z biografią Messiego. Pomyślałam sobie - czemu nie, spróbować można. I nawet nie wiecie, jak bardzo jestem zadowolona ze swojej decyzji.
Messi. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie słyszałaby jego nazwiska. Tyle samo fanów, co antyfanów. Jedni go szanują, a drudzy wyzywają. Dla mnie - neutralny. Ale co my tak naprawdę o nim wiemy? To co podają w telewizji, to co możemy przeczytać w sieci jest najczęściej mało wiarygodne. Najlepszym źródłem informacji o naszych idolach są zdecydowanie książki. I właśnie książka Pana Caioli pokazała mi, że ten Messi jest całkiem inny niż myślałam.
"Messi. Historia chłopca, który stał się legendą" świetnie obrazuje jak wiele musiał przejść Messi by stać się tym, kim teraz jest. Mnóstwo trudnych decyzji, przede wszystkim jego rodziców. Ciężki chwile, które przechodził nie tylko on, ale też jego najbliżsi. I Babcia. Od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Bo to właśnie Ona zaprowadziła go na boiska.
Historia Messiego niezwykle mnie zainteresowała. W ogóle się tego nie spodziewałam. Niestety, tak jak historia była ciekawa, tak też sposób jej napisania jest okropny. Pan Caioli ma taki styl, takie coś, taki talent do zanudzania. Ja rozumiem, że to biografia, może w każdej tak jest, nie wiem, nie mam wielkiego doświadczenia, ale on zniszczył własną książkę. Po co ciągle porównywać Messiego do Maradony? Po co? No pytam się: po co?! Jaki w tym sens? A za chwilę pisać, że są całkiem inni... Ale i tak kartkę dalej ich porównuje! Nudne, nudne, naprawdę nudne i praktycznie ciągle takie same pytania w wywiadach. Okropnie się czyta, mimo tego, że jest raczej przez większość czasu ciekawie. Trzeba mieć ogromnie dużo siły, żeby dotrwać do końca. Ja dotrwałam. I ani trochę nie żałuję.
Ta książka coś we mnie zmieniła. Polubiłam Messiego. Nabrałam szacunku do niego. A nawet stałam się jego ogromną fanką.
Warto wspomnieć, że książka jest naprawdę świetnie wydana. W jej środku nie zabrakło kilkunastu stron zdjęć Messiego w różnych sytuacjach, z różnymi osobami, w różnych miejscach, które naprawdę są przydatne podczas czytania.
Czy polecam? To zależy. Jak napisałam na początku, ani ze mnie fanka Messiego, ani biografii, ani też piłki nożnej. Ale spodobała mi się ogromnie. Chociaż z drugiej strony, autor naprawdę... nazwijmy to po imieniu: spieprzył sprawę. Jeśli więc macie chęci to serdecznie zapraszam do przeczytania tej książki. Sama również zabiorę się za inne biografie, w tym również Messiego, a może nawet spróbuję z czymś autorstwa Pana Caioli i porównam sobie z moim pierwszym spotkaniem z nim. Myślę jednak, że jeżeli ma się naprawdę wolny czas i nie rozprasza nas myśl, że jeszcze trzeba zrobić tak wiele rzeczy - można rozważyć jej czytanie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Arkowi, który pewnie nawet nigdy jej nie zaczął czytać. ♥
Choć fanką piłki nie jestem, przygoda z tą lekturą była dla mnie ciekawym doświadczeniem
OdpowiedzUsuńBiografię sportowców uwielbiam . Tę także przeczytam . Szkoda,że styl pisania autora był nieciekawy , w większości biografii jakie czytałam autorzy pisali naprawdę przyjemnie , z pasją ..
OdpowiedzUsuńNie przepadam za piłką nożną, zdecydowanie wolę koszykówkę, ale z tą biografią chętnie bym się zapoznała. :)
OdpowiedzUsuńJa również nie jestem fanką piłki nożnej i rzeczy z nią związanych. Na książkę nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką piłki nożnej, ale widzę, że Ty również nie, a jednak coś w niej odnalazłaś, może i mnie by się spodobała?
OdpowiedzUsuńAkurat do biografii o piłkarzach jestem nastawiona negatywnie :/ ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie autobiografię Ibry - napisana z polotem i trochę kontrowersyjna.. jak i Zlatan :) Tej książki nie znam, ale czytałam inne autorstwa Caioli i nawet je lubię, więc może i na tę się skuszę, choć Messi do moich ulubieńców nie należy,
OdpowiedzUsuń